Lyrics

Układa się czasem, czasem nic nie wychodzi Tak już bywa, takie jest życie Coś wygrywa, coś się pieprzy Kłopoty, ludzie – kto jest najlepszy Chaos – na to nie zwracam uwagi Nie chcę przywiązywać się, nie przykładać wagi Do beznadziejnych spraw, nie chcę stracić równowagi Ktoś coś z boku pierdoli, lecz nie zna się na rzeczy Chcesz zaprzeczyć, czy tylko boisz się prawdy? Ja rozumiem wiele; wokół skurwysyny A gdzieniegdzie przyjaciele, w tym biznesie to normalne Na każdym kroku obrabiają ci plecy Krytycy, telewizja, radio, gazety Znam swoją wartość i nie dam się przekręcić Niestety, czuwam nad każdym posunięciem Mam nadzieję, że wytrwam, nie zniknę przed rozpoczęciem Trzyha, Warszafski Deszcz Był prawdziwy i jest Bo trzymam się na powierzchni Ze mną JM, Tede, Warszafski Deszcz, Trzyha (Tak ma być!) Widzę, słyszę ich, oni się z nas śmieją Nie rozumieją, że te sprawy istnieją Że te rzeczy się dzieją naprawdę tu C-Z-Ł-O-W-I-E-K-U To nie są momenty wyrwane ze snu Ktoś robi to i zależy mu na tym A ty kpisz z niego na łamach swej szmaty Stań z nim twarzą w twarz, masz nogi z waty To nie są twoje klimaty – zostaw Nie zrozumiesz nigdy naszych postaw Palancie; nie wiesz, co ja widzę w blancie To nie jest tak, że palę ganję Robię z siebie durnia Nigdy nie wchłonie mnie wielka wytwórnia Nie będę gwiazdą jak Edyta Górniak Będę sobą do końca swych dni Razem z Numerem i z JMI HHH – tajemnicze trzy Spróbuj kurwo wieszać na nas psy Lepiej zrób "psss!" i zamknij się Nie zrozumiałeś ich – nie zrozumiesz mnie Skurwysyn sraczką dziadka się zachwyca A ja pytam się ciebie: gdzie tam jest ulica? Pokój dla prawdziwych składów w Katowicach (W Katowicach, no właśnie) Mam nadzieję – wszystko ułoży się w porządku, bez ściem I nadejdzie dzień, który będzie naszym dniem Kiedyś tak będzie, ja wiem Ja wiem, wiesz? Zastanawiałem się nad tym (Co?) Nie chcę stanąć przed dokonanym faktem – myślę Widzisz, mi też się to zdarza, życie takie dziwne sytuacje stwarza Jeden mnie pomnaża, a inny obraża Jeden wygraża, a inny kłamie Mi to nie przeszkadza, jeśli mnie to nie dotyczy Jeśli jest inaczej, on dla mnie jest niczym Nie ma problemu, jeśli nie ma przyczyn Tede – liryczny terrorysta! Numer – od muzyki, blantów i słodyczy! Od słodyczy, ta (Dla wszystkich naszych ludzi) Nie przejmujcie się tymi, co o was piszą Myślcie o tych, co was słyszą Myślcie o tych, co was słyszą Numer, TDF Trzyha, Warszafski Deszcz! V.O.L.T.! Tak jest Wszystkie chłopaki, posłuchaj To jest głos To jest to, czego nie chcesz widzieć A potem się dziwisz Aha, aha, aha
Writer(s): Sebastian Imbierowicz, Michal Witak, Jacek Graniecki Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out