Lyrics

Po co ja tu? Po co ja światu? Z tym złym fatum, szlak w krąg desperatów Ratuj me oblicze! Gdyż niż mam i cienko kwiczę Stratuj stryczek! Gdyż krzyż nam postawią i znicze A życzę sobie zasnąć i liczę, że nastanie jasność W psychice czarne myśli zgasną Powróci światłość, wtedy zrozumiem Bo póki co nie umiem rozgryźć części choćby tej fobii W sumie, pogrążony w zadumie, wad tłumie, lat albumie Wiesz deszcz łez lunie Po co ja tu? Po co ja światu? Nie katuj, daj atut na to gro dylematów One ssą jak Nosferatu Dość batów, dość matów Ratuj nim skończę z tym lub w domu wariatów Nie jeden nie wie co to psychiczny eden Siedem dni zlewa się w jeden Nie jeden nie wie co to psychiczny eden Siedem dni zlewa się w jeden Nie jeden nie wie co to psychiczny eden Siedem dni zlewa się w jeden Nie jeden nie wie co to psychiczny eden Siedem dni zlewa się w jeden Konieczność pójścia w ostateczność Przejścia w wieczność Wymóg jeden, skuteczność Konieczność pójścia w ostateczność Przejścia w wieczność Wymóg jeden, jeden Nie ma jak w to bagno wdepnąć i nie wymięknąć Klepnąć się w ramię, ujrzeć piękno Chodź szepnąć mi podpowiedź wstrętną Jak stąd odejść bez zbędnych podejść? Rozejm z piekła rodem, najgorzej Łoże śmierci i eksperci od schorzeń Mimochodem co dzień zamęt, lament Zmienia w popiół diament Czas na testament Amen Nie jeden nie wie co to psychiczny eden Siedem dni zlewa się w jeden Nie jeden nie wie co to psychiczny eden Siedem dni zlewa się w jeden Nie jeden nie wie co to psychiczny eden Siedem dni zlewa się w jeden Nie jeden nie wie co to psychiczny eden Siedem dni zlewa się w jeden Na tym etapie idę na terapię po mózgu mapie Aby odnaleźć swą siłę i chwile miłe Na tym etapie idę na terapię po mózgu mapie Położyć schyłek chwilom gdy wątpiłem Rzeknij no doktorku, co mi dolega? Momentami uskrzydlony jak Pegaz Poza tym mega problem dostrzegam Wszystko na nie, wszystko złe Seba, biegasz myślami tam gdzie nie trzeba Stąd pomysły te, że żyć się nie da Spójrz na płyt regał Spójrz na złoty medal I twa scheda Pora smutki pogrzebać Więc dalej na wreda Brnę przez życie swe jak torpeda I znów mi się chce Wszystko na tip-top poukładałem jak pedant I nie daj Boże bym diabłu duszę sprzedał Po tym etapie rzucam tą terapie po mózgu mapie Bo odnalazłem swą siłę w sajko rapie Po tym etapie rzucam na papier To co wykapie ze mnie nawet gdy się strapię
Writer(s): Sebastian Salbert Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out