Lyrics

(Z odpaloną fajką, odpaloną butlą) (Z odpaloną fajką, odpaloną butlą) (Z odpaloną fajką, odpaloną butlą) (Z odpaloną fajką, odpaloną butlą) Zasypiam o szóstej, o piętnastej wstaję I zaczynam kłótnię z moim kalendarzem Pusty, taki smutny, wieszony na ścianie Patrzę prosto w niego, leżąc na dywanie Liczę, ile jeszcze dni tak będę trwać w tym Robię kwaśną minę, kiedy odrywam kartki Zapisane linie, kropki, szlaczki Pochowane w tyle, a dopiero czternasty I w koło tylko głucho, pusto, smutno Kursy tylko balkon, laptop, łóżko Z odpaloną fajką, odpaloną butlą Jestem tylko ja sam i widok na podwórko Zasypiam o szóstej, o piętnastej wstaję I zaczynam kłótnię z moim kalendarzem Pusty, taki smutny, wieszony na ścianie Patrzę prosto w niego, leżąc na dywanie Zasypiam o szóstej, o piętnastej wstaję I zaczynam kłótnię z moim kalendarzem Pusty, taki smutny, wieszony na ścianie Patrzę prosto w niego, leżąc na dywanie Pytasz, czemu noszę okulary cały czas, ej Oczy Ci pokażą wiele więcej Bo za uśmiechami czasem ukrywamy płacz Czasem ukrywamy niemile widziane szczęście Tą muzyką zdobywamy cały kraj Mimo tego siedzę w chacie, zeruję butelkę Poza, ramki, taki mamy vibe Biorę topa, kruszę i zaparzę sobie miętę Daj mi godzinę i studio Nie chcę tych leków na sen, nie Głowy w TV ciągle mówią Naciskam wycisz i kręcę Prowadzę życie jak movie, joł Dramaty albo komedie Zapełniam daty, wymieniam pisaki, czekając już na te kolejne W koło tylko głucho, pusto, smutno Kursy tylko balkon, laptop, łóżko Z odpaloną fajką, odpaloną butlą Jestem tylko ja sam i widok na podwórko Zasypiam o szóstej, o piętnastej wstaję I zaczynam kłótnię z moim kalendarzem Pusty, taki smutny, wieszony na ścianie Patrzę prosto w niego, leżąc na dywanie Zasypiam o szóstej, o piętnastej wstaję I zaczynam kłótnię z moim kalendarzem Pusty, taki smutny, wieszony na ścianie Patrzę prosto w niego, leżąc na dywanie
Writer(s): Sebastian Morgos, Oskar Augustyn Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out