Lyrics

Od kiedy pamiętam to był w chacie remont, normalka Ile się dało robiliśmy własnoręcznie, na start W Halinowie dwa pokoje na podwórku gruzowisko I wychodek zamiast kibla, w kuchni łózko piętrowe Przez to jestem specem od wykończeń Miałem farta, że mnie korporacja zatrudniła jako złotą rączkę Znałem babki z różnych działów i tę gierkę od podszewki Konsultacje w korytarzu, te szydery i uśmieszki Nigdy więcej, prosta tyrka mi siedzi znacznie bardziej Zaliczyłem kiedyś spożywczy magazyn w Belfaście Emigracja nie jest dla mnie lecz nauka w las nie poszła Bo widziałem jak i przez co masa ziomstwa w zachód wsiąkła Polacy hodowani są na eksport Gdzie byś się nie ruszył z kraju czeka finansowa lekkość Jeżdżąc rikszą w Kopenhadze ciągle bobki se jarałem I wiedziałem że mi płacą za wakacje nie za pracę No normalnie, jak trza to tyram Bo prosta robota odtruwa mi mózg Żadna hańba, wiedzą to na magazynach Że to dotyczy wszystkich jak skarbówa i ZUS No normalnie, jak trza to tyram Bo prosta robota odtruwa mi mózg Żadna hańba, wiedzą to na magazynach Żadna hańba, żadna, żadna hańba Rzuciłem studia bo były nudne jak pornole, człeniu Lecz zdążyłem dawać korki z matmy oraz z angielskiego Nie czułem się godny żeby dzielić się wiedzą Chwilę potem robiłem se na nocki w hostelu Hostel był w samym centrum, świetna baza na wypad Więc wpadali tam ziomale czasem, żeby jointa zapykać Raz tam wpadłem sam na zmianę po tłustym melanżu Więc szefostwo mnie wywaliło i to za pijaństwo Kiedyś latałem po polach, kawałek za Mińskiem Kontrolując czy i jak często ściemnia się w rolnictwie Od szóstej spacery po polach i łąkach, plus papierkowa robota Przez którą mi pół pensji ścięli Goniłem też buty w lanserskim sklepie w galerii Szef się gapił w kamery więc nie dało się nawet usiąść Dzieciarnia tam wpadała zrobić z Jordanami selfie W pół zmiany rzuciłem to gówno i polazłem w chuj, joł No normalnie, jak trza to tyram Bo prosta robota odtruwa mi mózg Żadna hańba, wiedzą to na magazynach Że to dotyczy wszystkich jak skarbówa i ZUS No normalnie, jak trza to tyram Bo prosta robota odtruwa mi mózg Żadna hańba, wiedzą to na magazynach Żadna hańba, żadna, żadna hańba Ciekawe co by było, gdyby nie było sianka z muzyki Dla mnie Żabka czy Serpol - nie ma żadnej różnicy Bo wolę stać se za kasą niż żeby kasa za mną stała Niezależne procedery mają swoje stałe prawa Uparciuch, chyba po pradziadku Franciszku Robię rap i na tym biznes, więc nie nazwę się artystą Możesz mi przyklasnąć albo splunąć, ja Ci powiem 'jedna miłość' Kiedy srogo se potyram to smakuje odpoczynek Jeśli lubisz to co robię i jak robię to i żyję Kup se płytę, albo tiszert, albo wpadaj na nasz koncert Rap się robi mimo wszystko, a nie dzięki czemuś, typie Pozdróweczki dla prawdziwych składów w całej Polsce Mi styka, starcza, choć mi zgrzyta w finansach Rubryka z wydatkami często zyski przerasta Czasem mnie to przytłacza, lecz to motywujące Mało spać i przejadać, robić dużo i dobrze No normalnie, jak trza to tyram Bo prosta robota odtruwa mi mózg Żadna hańba, wiedzą to na magazynach Że to dotyczy wszystkich jak skarbówa i ZUS No normalnie, jak trza to tyram Bo prosta robota odtruwa mi mózg Żadna hańba, wiedzą to na magazynach Żadna hańba, żadna, żadna hańba
Writer(s): Jakub Franciszek Knap, Lukasz Leszek Grabowski, Aleksy Drywien Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out