Lyrics

Nowoczesna patologia, czemu wtedy unikali mnie jak ognia? Też byłem człowiekiem tylko, że w niemodnych spodniach Słabo widoczny dla nich, jebany hologram, żaden ideał Bycie nikim kurwa miałem wpisane w DNA Stary blok, a mieszkanie dalej pamięta komunę Moją złość gdy mój ojciec wtedy odchodził do nieba Mój przyjaciel z domu dziecka mieszkał u mnie Bo jego starzy kiedyś już wybrali wódkę, dzisiaj są świętej pamięci No bo jednak to nie do końca był eliksir na sukces Nie miałbym nic gdyby nie mama Bo mnie wychowała tak, że się nie liczy pieniądz Tylko dzięki niej, teraz jestеm z dobrego domu Chociaż wtedy jedyniе to kurwa otaczał mnie beton... Klatka, typy i ból dzielone na dwóch Ławka, szczyny i bruk dzielone na dwóch Znajdź nas tam, gdzie dawno odpuścił Bóg Tam gdzie nie ma nieba i pozostał tam tylko duch Z tego miejsca dla was Dzięki Solar, dzięki Lanek, dzięki Białas Dzięki Borys, dzięki Johny, dzięki Mama Dzięki Kubi, dzięki Kuqe, dzięki Blacha Zróbcie dla moich ludzi pojebany hałas, ej Pojebany hałas, ej, zróbcie hałas za to Żeby to gówno nigdy nie było moją pracą Mam swoje grono i swoje osiedle Tyle razy opuszczałem ławkę z myślą, że odejdę Bo, bo nie chciałem na dnie, bo, bo nie chciałem w piekle Bo, bo się bałem strasznie, że to miejsce jest przeklęte, ale wiesz Powiedz czemu czuję dalej chłód Czemu byłem sam, kiedy się bałem w chuj Dzisiaj się nie boję wcale już Skurwysynu to nade mną czuwa tata, a nie Bóg... Klatka, typy i ból dzielone na dwóch Ławka, szczyny i bruk dzielone na dwóch Znajdź nas tam, gdzie dawno odpuścił bóg Tam, gdzie nie ma nieba i pozostał tam tylko duch Wschód! Wschód! Wschód!
Writer(s): Borys Przybylski, Sebastian Czekaj, Jan Kosinski, Kamil Ludwik Lanka Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out