Lyrics

Rozbity doszczętnie jak odłamki pustej flaszi Jak dziecko czyszczące ściany z fragmentów swej matki Tu gdzie życie ziom to nigdy nie był pop Pozytywne myśli już od szczyla zmielone na proch Chcesz czułości od rodzica, ziomek nie w tych czasach Domowe ciepło ogniska, od tempa życia przygasa Rośnie ciśnienie jak prasa, rośnie najniższa kasta Szczęście krzyczy na antenie, na ukrytych pasmach Przeżyć jeśień i zimę, odłożyć hajs na ferię Nowe buty przymierz, bo mama dostała premię To rzeczywistość, witam Cię w realnym świecie Słuchasz tego z kompa, robie Ci do sieci przeciek Mielizna uczuć Ludzie sukcesu płyną jachtem Obok płynie pytanie, kim są tak naprawdę? Nie jestem z wyższych sfer, mam kontakt ze światem Od małolata na emocje znajduję swój patent To co mnie tworzy, to wieczna pogoń za dnie Choć opuściłem w nocy przytulny schron (przytulny schron) Tam gdzieś pomiędzy złością a kochaniem Gdy znowu tonę Ty podajesz mi dłoń (podajesz dłoń) To co mnie tworzy, to wieczna pogoń za dnie Choć opuściłem w nocy przytulny schron (przytulny schron) Tam gdzieś pomiędzy złością a kochaniem Gdy znowu tonę Ty podajesz mi dłoń Dziewczyny mają wizje, że będą jak Kardashian Zmulone tracą życie, na mecie gdzieś po blantach Ich ziomki wierzą wspólnie, że bedą kurwa Trapstar Zmuleni tracą życie, na mecie gdzieś po blantach Znam ten schemat, bo ten świat znałem najlepiej Czasy gdzie wszystko to ściema, tylko siła i Bekier Części zamienne nic nie zmienią, jak nie zmienisz siebie Droga ucieczki, nie ma mety, dzisiaj jestem pewnien Zło we fraku z elegancją rozdaje szczęście Dobro z prawdą dzielą między sobą resztki Ludzie uprzejmie, dla kurew robią przejście Chory rozsądek idzie na koniec kolejki Jeśli istnieje, to dzięki Bogu za mych ludzi Chociaż jak wszędzie, tu też nie brakuje fałszu Jeśli ktokolwiek będzie chciał w życiu nabrudzić Pamiętaj jestem z Tobą byku Twój ziomek Paluch To co mnie tworzy, to wieczna pogoń za dnie Choć opuściłem w nocy przytulny schron (przytulny schron) Tam gdzieś pomiędzy złością a kochaniem Gdy znowu tonę Ty podajesz mi dłoń (podajesz dłoń) To co mnie tworzy, to wieczna pogoń za dnie Choć opuściłem w nocy przytulny schron (przytulny schron) Tam gdzieś pomiędzy złością a kochaniem Gdy znowu tonę Ty podajesz mi dłoń (podajesz dłoń)
Writer(s): Lukasz Paluszak, Norbert Artur Drozd Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out