Lyrics

To co sobie cenię, to cisza i spokój. Nie zaburzaj tego mi gdy wychodzę z bloku. Na twarzy wkurwy widoczne od kłopotów. Bo trzeba kombinować znowu, tak rok po roku. Pieniądze nie ze skoku, z muzyki w szoku. Jak fart jest a nie ma pokus, fałszywych wokół. Nie mało przy tym potu, więcej nie prowokuj. Chcą wyprowadzić z równowagi, na każdym kroku. Daj wolnym być mi, pierdole która jest na osi. Tak cenny czas i się nie chce o niego prosić. Tak cenny sen, gdy się wolnym jest, musi jarać. Tak cenne, spojrzenie mamy że wróci wiara. Mam tu przyjaciół i za nich szczerze ręcze. Prawdziwe ziomki, nie " siemasz, można zdjęcie". Z przyziemnych rzeczy cieszy coraz więcej. Jak jest ktoś kto poda rękę, to kurwa pięknie. Co na wyciągnięcie ręki, nie tak łatwo zobaczyć. Bo lepiej ci narzekać i wszystko stracić. Zanim zdążysz to poznać, przejrzyj na oczy. I weź doceń to nim to komuś oddasz. Od przyziemnych spraw natłoku już tu boli głowa. Przewlekłych chorób u mnie brak póki co i to jest fart od Boga cenie dach nad głową tak jak czas tu z bliską osobą my mamy rap dla nas fach, to jest jedyną drogą i nie ma nas przy trzepaku tamtych chłopaków dziewczyn i temat up życie ci zrobi jeszcze King fi będziesz w szoku jak wcześniej nigdy bo miało być jak we śnie a jest nie po twojej myśli i nie ma piątek po koncertach a hajs nie wypycha kierman i został tylko letarg na szczęście inny etat dał nam etap by tutaj żyć spoko i miara szczęścia to nie wykupione na koncertach wszystkie miejsca ziom ani nie butla whisky i najebane typki a wiara, miłość bliskich szacunek do siebie i do wszystkich ty weź posłuchaj spokoju ducha co ma tu wartość nie szelest bo to marność zatrzymaj się i sprawdź to czasem warto człowieku czasem warto Co na wyciągnięcie ręki, nie tak łatwo zobaczyć. Bo lepiej ci narzekać i wszystko stracić. Zanim zdążysz to poznać, przejrzyj na oczy. I weź doceń to nim to komuś oddasz. To w czym dzisiaj widzę wartość, to nie hajs, choć może gdybym miał go aż dość, mówił bym daj go. Raczej nie, wiem jaki jestem i co ma sens. A jak jest przester to trzeba odsunąć się. Im bardziej zwykły dzień, tym dla mnie lepiej. A gwiazd, już Ci mówił ktoś - szukaj na niebie. A smak tych kolejnych dni, sam sobie klepie. Choć czasem ciągnie do złego, mnie jak i ciebie. Mam koło siebie coś co mi daje radość, spokój. Widzę sens mojej ścieżki, kolejnych kroków. Nie jestem w szoku, że kiedyś nie widziałem nic. Za daleko patrzą, zamiast po prostu żyć. Patrzę pod nogi i doceniam zdrowie, przyjaźń. Coś mnie pojebało albo, dorosłem chyba. I nie wyszedłem na takiego złego przy was. Moje bity, moje rymy, moja muzyka!
Writer(s): Bartlomiej Malachowski, Rafal Kwiatkowski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out