Lyrics

Nie miałem nic oprócz chęci i ambicji Dzięki temu na koncie cztery solowe płyty Nie miałem nic, nawet złamanego grosza No chyba, że coś warta jest zwała po pr-o-ochach Wszystko po kosztach, nawet własne życie Jeszcze wtedy Epis nie był tym Episem, ej Zmieniłem flow, nie po prostu dorosłem Do tego by akceptować własny pro-ogres By iść za głosem serca nie bać się opinii Patrzę w lustro, nie czuję się winny Jesteś prawilny? Chyba nie wiesz co to znaczy Bo dla pieniędzy jak ta łajza się łajdaczysz Zboczyli z trasy każdy ma przywilej Ja ponad wszystko, stawiam trzeźwe życie Ćpanie i picie - w tym jestem emerytem I dlatego jestem waszym przewodnikiem Nawet w największym mroku jest nadzieja na światło Tym bardziej jeśli kiedyś na twoich oczach zgasło Wystarczy tylko iskra, mały promyk nadziei Fajnie zrobić, zrobić coś fajnego nim będziemy już starzy I bardzo zmęczeni Poczuł ten smutek i się zatrzymał Ostatki sił zaczął się wspinać U nogi kotwica to symbol nałogów Oprócz własnego odbicia to nie miał wrogów Zbyteczny klimat to klimat normalny A na melanżu to zawsze nachalny Lej, lej, lej bo serce moje płacze Spuszczam powieki za dużą mają masę Syp, syp, syp bo trzeba trzymać dietę Otwieram oczy mam lżejszą powiekę Mądrzejszy z wiekiem, ja mam odwrotnie Wódka to dziwka, spędzam z nią nockę Nawijam freestyle, słucha ekipa Wtedy to była, pierwsza publika Geneza upadku, bólu, cierpienia Czas na refleksje, rapowy poemat Nawet w największym mroku jest nadzieja na światło Tym bardziej jeśli kiedyś na twoich oczach zgasło Wystarczy tylko iskra, mały promyk nadziei Fajnie zrobić, zrobić coś fajnego, nim będziemy już starzy I bardzo zmęczeni
Writer(s): Phono Cozabit Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out