Lyrics

Nie ma czasu by zamulać idzie zima chłód i mrok Butle z gazem stoją puste w rękach pełny mołotow Chcemy by rządowe kundle czuły to co każdy ziom Tu gdzie ciągły strach przed jutrem jest jak podpalony lont Kołujesz hajs nie na wakacje raczej na kredyt po to by przeżyć Znowu na koszty nie styka floty kolejny miesiąc bliżej do nędzy Jedyne myśli tak cały czas mocno jebać jebać ich Jedyna myśl przez cały rok mocno jebać jebać PiS Liczysz straty szukasz wyjścia szara strefa poszła w ruch Miałeś firmę mieszkanie znów skarbówka puk puk puk Chciałeś kiedyś żyć legalnie? Z hukiem leć na bruk Jutro obiadośniadanie później pracuj gdzieś na dług Niemy krzyk Pusty bak Wódy smak Problemów lawina Zima Morda co tam słychać Wpadliśmy pozabijać Niczym orzeł to co moje mocno w szponach trzymam Nadciąga sroga zima Zamarza głos na bitach Nie będę w milczeniu przyglądać się jak mona lisa Nie będę mordo narzekać Wielu ma gorzej ode mnie Kraj topi się w ściekach Pomniki królów osrały gołębie Nie wierzę że będzie lepiej Chodź codziennie wstaję by orać Kolejny wojna na świecie Kolejny wyścig świń na wyborach Wiedzą jak omotać ludzi Wiedzą jak wciskać im kit Do socjotechniki te rury Mają zaplecze i kwit Kler i PiS jedna banda Te same układy i kłamstwa Korwin to flet i zdrajca Proputinowska Konfederacja Nie ma hajsu dla rodzin Z niepełnosprawnymi dziećmi Był hajs na lewe wybory Respiratory i chińskie maseczki Oni są święci i czyści Emeryturki i premie Ty lepiej pasa zaciśnij I haruj kurwa aż zdechniesz Niemy krzyk Pusty bak Wódy smak Problemów lawina Zima
Writer(s): Lukasz Paluszak, Bartosz Worek, Daniel Lipinski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out