Listen to 94 (feat. Kizo & Szpaku) by Tymek

94 (feat. Kizo & Szpaku)

Tymek

Hip-Hop/Rap

3,737 Shazams

Lyrics

Szczylu, 94' rocznik, mam swoje pieniążki, mam swoje błyskotki Yeah Szczylu, 94' rocznik, mam swoje pieniążki, mam swoje błyskotki Niosłem to na barkach tu chociaż nie miałem forsy Mama sprzątała te chaty za te parę drobnych Ale miałem co jeść, dzisiaj dziękuję pięknie Jedziemy na wakacje, jemy se na mieście Zarabiam tą pensję twoją jednym wersem Nie dowierzałeś, yeah, ey,ey Mam przejebane faski we łbie, nie każdy to kuma Nie każdy wyciąga tą głowę z dupy by coś skumać Jestem pojebanym typem, który mówi ci jak fruwać To wszystko ta sama historia jak kolejna nuta Widziałem jak rzucali mi piach w oczy Potem liczyli, zmieniali zdania, hajs zaskoczył Nie miałem planów, wielkie ambicje pisały prozy Jestem indywidualnym typem co se marzy trochę Ty pytasz się mnie jak się tu znalazłem Długi marsz w wielką wyobraźnię Ty pytasz się jak się tu znalazłem Długi marsz i bagaż doświadczeń Widziałem jak rzucali mi piach w oczy Potem liczyli, zmieniali zdania, aż hajs zaskoczył Nie miałem planów, wielkie ambicje pisały prozy Jestem indywidualnym typem co se marzy trochę Szczylu, 94' rocznik, mam swoje pieniążki, mam swoje błyskotki Niosłem to na barkach tu chociaż nie miałem forsy Mama sprzątała te chaty za te parę drobnych Ale miałem co jeść, dzisiaj dziękuję pięknie Jedziemy na wakacje, jemy se na mieście Dzisiaj zarabiam pensję tą twoją jednym wersem Nie dowierzałeś, ej, łu! Jakiś czas temu jeszcze tylko chłopak głupi Teraz dalej młody chłopak, ale mądry bardziej I już wiem, ze jednak nie da się wszystkiego kupić Czasem mogę się smucić, ale Jak nie masz nic na starcie, nie ma homara w karcie Jak nikt ci nie pokaże palcem w końcu sam coś znajdziesz To obaj mówili na to żarcie Tu lepiej nic nie gadać tylko skupić się na hajsie Za całe życie w gardzie, leże na kanapie lub w jacuzzi albo wannie Albo leże na pannie gdy czułem jestem nisko się złożyło Że w Ferrari, ale nigdy więcej na dnie, ten kto już nie spadnie Wiec to życie raczej pewne dla mnie Tak samo dla mojego składu Lepszy widok z rana cycków niż więziennych kadłub Świat ma jeszcze wiele smaków, chce spróbować każdy Wtedy indywidualnie będę wiedział jak zbudować własny Szczylu, 94' rocznik, mam swoje pieniążki, mam swoje błyskotki Niosłem to na barkach tu chociaż nie miałem forsy Mama sprzątała te chaty za te parę drobnych Ale miałem co jeść, dzisiaj dziękuję pięknie Jedziemy na wakacje, jemy se na mieście Dzisiaj zarabiam pensję tą twoją jednym wersem Nie dowierzałeś, Moje bloki, robię betonowe kroki w nich Narkotyki, zabobony, kurwo drogi kicz Patryk, Tymek, Mati - złote chłopaki Do paki nie trafię pewnie, ale tracki siedzą zawsze Bape, co, Sheraton To nie nazwy pokemonów, a jak gram to sto Siada mi bania nie, że kariera mnie zgniata Po prostu mogłem coś zmienić kiedy myślę o tych czasach Mogłem przytulić, powiedzieć, że masz mnie Nie nagrywać tamtych wersów za które dziś wstydzę się 94' rocznik mam, dziewięć cztery fobii, gdy Tysiące duchów głośno krzyczą moje zwrotki Uśmiech mojej mamy daje więcej niż to siano Kiedy widzę jak się buja gdy syn rozpierdala grając Kochany bracie, osiedle czeka na EPkę Chce się bujać u ciebie na koncercie Szczylu, 94' rocznik, mam swoje pieniążki, mam swoje błyskotki Niosłem to na barkach tu chociaż nie miałem forsy Mama sprzątała te chaty za te parę drobnych Ale miałem co jeść, dzisiaj dziękuję pięknie Jedziemy na wakacje, jemy se na mieście Dzisiaj zarabiam pensję tą twoją jednym wersem Nie dowierzałeś, yeah, ey,ey
Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out