Lyrics

Zabierz mnie do sanatorium Dość mam deszczu w weekend i upalnych wtorków Męczy mnie stolica, chcę by stała w ogniu WWA nie spłonie nigdy, ogień stałby w korku Nie ma na to szans Nie ma na to szans Nie ma na to szans Nie ma na to szans Nie ma... Tylko się droczę Wolę Krakowskie, niż Champs-Élysées Setka Wyborowej i bigos na appetizer, aha Człowieku wolę De Gaulle'a, niż Piccadilly Chociaż tu i tu widziałem Polaków co piwa pili, oh Bardzo lubię, kiedy masz warszawski chód Ciężko to opisać, to jest taki dziarski trucht Slalom wokół źle zaparkowanych samochodów Samodzielni warszawiacy kopią własny grób Nie mam czasu na rozmowę, mam siłownię znów Nie jem białka, tłuszczu, węgli będę młody bóg Nudne życie opakuję w jakiś modny look Wszędzie te billboardy, wszędzie hordy gołych dup Pocztówka z Warszawy (Pocztówka z Warszawy, lato 2K19, na zdrowie) Pocztówka z Warszawy Od nieprawdziwych uśmiechów wolę te szczere grymasy Mówię o niej często źle, lecz ona wiele wybaczy Próbowałem od niej zbiec, lecz wcale nie chcę jej stracić Chociaż jej obywatele nigdy chyba nie przestaną mnie martwić, nie, nie Nie ma na to szans Nie ma na to szans Nie ma na to szans Społeczeństwo karmi Orlen oraz Amrit Uścisk dłoni da ci tylko jednoręki bandit Jedni mają drapacz chmur, a drudzy zdrapki Jedni jedzą kawior, drudzy pierogi z Żabki A ja siedzę sobie z kawą, znowu szperam wśród sampli Pokłóciłem się z Warszawą, czekam aż wyjdzie Yandhi O czwartej w nocy wstają ptaki, I can't sleep Mikrofon łapie jakiś facet szarmancki Pojechali moim samochodem (nie oddali) Awantura pod całodobowym (słyszę "Dawid?") Choć nie pytają już o dowód ('93) Zawsze pytają o te kilka fot (tylko pstryk) Jedno OK za daleko i już Tłum obcych rąk zacieśnia krąg, wciska rekord jak nóż Między żebrami grzęźnie Do sanatorium wieź mnie, wieź mnie Tyle słońca w całym mieście, wreszcie Ludzie płoną w samochodach Nie widziałeś tego jeszcze Nie widziałeś tego, popatrz Wczoraj widziałam jesień we śnie Już jest coraz bliżej, hold up Może głowę mi przewietrzysz Słyszę szum telewizora Znowu wpadam w trans Znowu wpadam w trans Znowu wpadam w trans Znowu wpadam w trans (Znowu wpadam w trans) Znowu wpadam w trans lekki (Znowu wpadam w trans) Czas zimowy, czas letni (Znowu wpadam w trans) Carrefourowe gazetki (Znowu wpadam w trans) Ibuprofen, tabletki (Znowu wpadam w trans) Znowu wpadam w trans lekki (Znowu wpadam w trans) Czas zimowy, czas letni (Znowu wpadam w trans) Carrefourowe gazetki (Znowu wpadam w trans) Ibuprofen, tabletki Znowu wpadam w trans Znowu wpadam w trans Znowu wpadam w trans Znowu wpadam w trans
Writer(s): Dawid Ngoc, Filip Szczesniak, Rosalie Hoffman, Dawid Podsiad?o Lyrics powered by www.musixmatch.com
Get up to 2 months free of Apple Music
instagramSharePathic_arrow_out