Lyrics

Wybudził mnie sen, z dala od gwiazd, nie jestem jak Kepler Ze mną mój cień, bo cała reszta idzie innym tempem Crème de la crème, zawsze jest coś, się smakiem obejdę Zawalczę wręcz, stwierdzam dziś wręcz - gotowy jestem Znów szukam kolejnych miejsc, których dukat nie zalał serc Tam gdzie luka, by szanować ducha, wiedzieć komu ufać, odnaleźć sens Jakim torem, powiedz mi, biec? Którym omen będzie jak blef? A ten moment, gdy opadną dłonie nie będzie jak koniec, gdy życie nie fair Ta głusza powraca tak często jak mantra, jak nadmiar mych nerwów Niech dusza jak tusza podnosi mnie, gdy gula łapie od świtu do zmierzchu Od centymetrów do metrów, co w zasięgu ręki się uwalnia jak perfum Jak przed siebie rusza, nic nie widać w fusach, nic w żagle nie dmucha Nic ludzi nie rusza, więc czekam aż odnajdę trop, nim zawali się strop Nie wypali broń, znaleźć w oczach coś, czego inni nie widzą Odpowiedni kąt, by się nie zapalił lont w odpowiedzi mrok, znowu nadaje tu ton Opowieści stąd, raczej zakrapiane łzą, oponenci STOP, byle nie byli o krok Niech nie myli mnie już wzrok, niech nie widzi mnie już zło Czekam tylko na jeden podmuch, dryfujemy zbyt długo już Żegnam wszystko, tak wiele osób chce mi pomóc trzymając nóż Dlatego liczę ciągle na falę, może sięgać nawet do chmur Niech przykryje całe to miasto, kłamstwa, syf, pogardę i brud Kłamstwa, syf, pogardę i brud (brud, brud) Flauta niesie nowy początek albo kończy coś tak jak nów Zawsze znajdzie się nowy wróg (wróg, wróg) Bo krzyk pomocy lub nadziei słychać nawet z dalekich wód To jawa czy sen mi się zdaje? Nic nie dzieje się dalej, a serce się kraje Buzuje krew w cichym szale I truje mnie blef jak ostatnie rozdanie Obmywa deszcz mnie, puchnie powietrze Chcę na powierzchnię, wydostać się wreszcie Zawieje wiatr, z nim wróci co wcześniej zniknęło, a było najlepsze Nic nie czuję często, mógłbym przysiąc W sercu noszę zimę w środku lata Cicho milczę, głośno krzycząc Przed burzą spokój, jak na morzu flauta Niech mówią, co chcą, i co chcą niech napiszą Ich opinia już dawno mi lata W sekundę życia przeleci Ci kliszą Nie spłacisz tego tu w ratach Nocami nie śpię, łapie mnie bezdech Nie wiem, co będzie jak Ty Już znam to miejsce, chcę poczuć bezkres I otrzeć Twe słone łzy Proszę, weź mnie za rękę Chwile te tylko są momentem Szczęście czeka już za zakrętem z palącym skrętem By odmienić los i pozbyć się blizn Czekam tylko na jeden podmuch, dryfujemy zbyt długo już Żegnam wszystko, tak wiele osób chce mi pomóc trzymając nóż Dlatego liczę ciągle na falę, może sięgać nawet do chmur Niech przykryje całe to miasto, kłamstwa, syf, pogardę i brud Kłamstwa, syf, pogardę i brud (brud, brud) Flauta niesie nowy początek albo kończy coś tak jak nów Zawsze znajdzie się nowy wróg (wróg, wróg) Bo krzyk pomocy lub nadziei słychać nawet z dalekich wód (wód, wód)
Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out