Lyrics

Eeyy-woo-woo, eyy, eyy Byłem dzisiaj w niebie, byłem dzisiaj w piekle Nie wiem jak wygląda Anioł, ale to nie ty W końcu padnie cios i trafi prosto w serce Ale proszę nie bądź zła, tak musiało być Pe-pełne kluby, puste hasła, nie potrafię już się ryć Choćbym tysiąc razy sprawdzał, wciąż nie mam dla Ciebie nic Ja i pusty apartament, jedna noc i po weekendzie Możesz to zaryzykować, ale chyba wiesz jak będzie Nie jestem stąd jedyny, co miał talent Jedyny co wszedł na wyżyny marzeń Odjebałem parę głupot parę razy Parę razy prawie sam to zmarnowałem Zmieniło wszystko się w jednym momencie Ale jedno zostanie zawsze stałe Nigdy nie przestanę tego gonić Byku chciałbym w końcu uszczęśliwić mamę Nie mogłem dać bliskim nieba na ziemi Teraz jest nadzieja, że to się zmieni Chcę pomóc ziomalom Bo wiem że pomogą mi też, kiedy przyjdzie spłacić życia kredyt Chciałbym dać im wszystkim skrzydła, żeby polatali ze mną I polatamy blisko słońca, bo w życiu ryzyko to nasza codzienność Mam diabła pod skórą tuż, tuż Możesz go zobaczyć sama, gdy zapadnie zmrok Słowa w ogóle nie wychodzą z ust Ale kiedy już wychodzą, to donośny głos Mam pod sobą cienki lód, ale i tak będę dalej kusił los Yeah, non-stop (wooh) Byłem dzisiaj w niebie, byłem dzisiaj w piekle Nie wiem jak wygląda Anioł, ale to nie ty W końcu padnie cios i trafi prosto w serce Ale proszę nie bądź zła, tak musiało być Pe-pełne kluby, puste hasła, nie potrafię już się ryć Choćbym tysiąc razy sprawdzał, wciąż nie mam dla Ciebie nic Ja i pusty apartament, jedna noc i po weekendzie Możesz to zaryzykować, ale chyba wiesz jak będzie Na te rany nie pomoże plaster, powiedz ilu ludzi zabił mindset? Całe zło, które uczyniłem, cofnąłbym je gdybym miał okazję Nastały zmiany, zmiany, zmiany, zmiany To przez życiorys jestem pojebany Chciałem to kończyć, leżałem naćpany A teraz tę ksywę wpierdalam na łamy, jest moja To nie jest, kurwa, zabawa, bez tego diabeł miałby mnie już w szponach Baby, ja Cię nie oceniam, gdy grzeszysz Choć przy mnie nie musisz się chować Modlę się, by to naprawić, jak głaz w mojej klacie drążą twoje łzy I co dzień próbuję zapomnieć ten moment, gdy naprawdę stałem się zły Yeah, kupidynki, mają dość, łykają landrynki Chłopcy stawiają drinki, żaden z nich się nie napoi Yeah, ona fajna, wróci szybko, tak jak karma Jeszcze do mnie nie dotarła, dobrze wie, nie jestem holy Byłem dzisiaj w niebie, byłem dzisiaj w piekle Nie wiem jak wygląda Anioł, ale to nie ty W końcu padnie cios i trafi prosto w serce Ale proszę nie bądź zła, tak musiało być Pe-pełne kluby, puste hasła, nie potrafię już się ryć Choćbym tysiąc razy sprawdzał, wciąż nie mam dla Ciebie nic Ja i pusty apartament, jedna noc i po weekendzie Możesz to zaryzykować, ale chyba wiesz jak będzie
Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out