Lyrics

Ona obok mnie każdego dnia Bierze mnie za rękę, mówi patrz Wystarcza mi, wystarcza nam Tyle, co mamy Tyle, ile z siebie damy O te słowa i czułości dbam Moje miejsce tu, przy tobie mam Wystarcza mi, wystarcza nam To mój dom, a to nasz schron Mam te parę swoich wielkich płyt Jak te dzieci paru wielkich płyt I swój szczyt Jak Lhotse Życie, dobre nigdy nie jest proste Usta szorstkie od tych wszystkich kłamstw Mało kogo znam słabiej niż siebie Brakuje liny, żeby wspiąć się na świat Druga dekada pięciu minut mnie rozjebie Chemia przeżera stosy ciężkich słów Godziny lekkich snów jak mgła, jak puch I biegnę dalej te pół życia Znów do moich dwóch Na zawsze chciałbym zostać tu Z tobą obok, z nią na rękach Za nic więcej nie muszą mnie pamiętać Ja pytam się znów, żeby czuć to mocniej Nie każdy ma swój szczyt jak Kukuczka Lhotse Mój dom, nie ruszaj go Mój dom, nie waż się tknąć Ja stoję, stoję tu I bronię, kiedy przyjdą Mój dom, nie ruszaj go Mój dom, nie waż się tknąć Ja stoję, stoję tu I bronię Mój dom, nie ruszaj go Mój dom, nie waż się tknąć Ja stoję, stoję tu I bronię, kiedy przyjdą Mój dom, nie ruszaj go Mój dom, nie waż się tknąć Ja stoję, stoję tu I bronię Nie gada się, nie ma o czym Trzecia w nocy, oczy bolą od świateł Drugi tysiąc przez te parę dni, pierwszy od drzwi Wpatrzony w ziemi cień na tych światem Chciałbym na moment stracić zasięg Trasę i zostać w miejscu, które tylko ja znam A, gdy mówię, że się gubię i przestaję grać Wszyscy wierzą w to przez moment Tylko nie ty i ja Śpisz obok mnie, gdy ja nie potrafię A szklany papier rzuca cały nasz blask Za 113 minut znów jadę w trasę Ty znów zostaniesz tu, nas trwać Bo Bóg znów mnie ciągnie na szczyt I nie wiem czy na końcu nie czeka tylko ból Mało kto potrafi tak żyć Ile umiałbym dać, żeby wspiąć się na swój Znam zapach tych ulic Twarz ledwo pamiętam Jestem zbyt słaby, by nie móc już iść Za silny, by świadomie przestać Mgła szczytu mnie tuli A ścieżka jest kręta Ja jestem zbyt słaby, by nie móc już iść Za silny, by o was pamiętać Znam zapach tych ulic Twarz ledwo pamiętam Jestem zbyt słaba, by nie móc już iść Za silna, by o was pamiętać Mgła szczytu mnie tuli A ścieżka jest kręta Jestem zbyt słaba, by nie móc już iść Za silna, by świadomie przestać
Writer(s): Pawel Borycki Milosz Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out