Lyrics

Gadasz o pasji, a nie słucha nikt Sięgać wysoko, jak półki płyt miałeś Z ostatniej ławki zakute łby Chciałeś, żeby to tobie wyszło A to oni wyprzedają sale Dwa puste talerzyki na święta Ty byłeś jej jedyny, ona była twoja jedna Mała jak okruszek, plany wielkie jak Etna Nagle wszystko wybuchło i jak o niej nie pamiętać Praca na budowie miała być tylko na wakacje Żeby wrócić do swojej i zapewniać jej atrakcje Za granicą harowałeś jak wół Żeby dzielić na pół, nie po to Żeby zostać tam na zawsze samemu (u-łoł) Żeby zostać na zawsze samemu (uu, samemu) Pożyczył furę od zioma W bagażniku kilo zioła Podrzucili mu tabsy na airport Miał mieć ciepłe wakacje, nie piekło Oddała mu serce na zawsze On oddawał się sąsiadce Miał być szybki numerek, nie dziecko Na alimenty starcza ledwo Łatwo mówić mówcom motywacyjnym Ale czasem nie da się z łóżka wstać Łatwo powiedzieć, że można wszystko Ale przecież nie zawsze musi się dać Łatwo mówić mówcom motywacyjnym Ale czasem nie da się z łóżka wstać Łatwo powiedzieć, że można wszystko Ale przecież nie zawsze musi się dać (ło) A co jeśli nauczyciel z pierwszego wersu to ja Za kilka lat Mam teraz wszystko, a boję się spać Bo przecież zawsze może się nie udać coś Nie zawsze musi się dać Ale raczej się uda
Writer(s): Maciej Kacperczyk, Mikołaj Gwozda, Paweł Kacperczyk Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out