Lyrics

Nie jestem pierwszym lepszym co pozbywa się brudów Bo oddałem się poezji jak ty bawiłeś się w kuku Byłeś w krainie karłów, głupich siuśków Rozjebałbym cię bez punchlineów, bez emocji i bez skrupułów Skurwysynu jestem głosem tych kilku, którzy Patrząc okiem nie chcą już widzieć syfu Nikt ci marzeń nie ukradnie Choćbyś nie miał pomysłów Rysuj dalej swoje fantazje gdzieś z tyłu zeszytu Jest tu kilku typów, którym idzie całkiem dobrze I nie zraził ich do życia nawet jeden, drugi pogrzeb Z dnia na dzień to widać, u nich ciągle świeci słońce Bo prawdziwie chcą wygrać i mają jakiś koncept Chcemy mieć forsę nie po to, by się chwalić Bo chwalą się ci, co nie dostają pochwały Chcemy ją mieć, żeby dopełnić swe plany Mogę wszystko nawet gdy ty myślisz, że jestem za mały Uwierz we mnie obiecuję nie zawiodę I choćbym miał stać na głowie będę przy tobie Inni mówią to samo daj mi ostatnią szansę Bo jestem dzieckiem rapu od zawsze na zawsze Uwierz we mnie obiecuję nie zawiodę I choćbym miał stać na głowie będę przy tobie Inni mówią to samo daj mi ostatnią szansę Bo jestem dzieckiem rapu od zawsze na zawsze Jadę tam, gdzie mnie wiedzie moja wyobraźnia Mój rap wbija w ziemię jak grawitacja Ziom, gdy wchodzę na scenę mam gdzieś haterów Bo widzę swoją przyszłość w niebie jak Galileusz Kształcę umysł i nie patrzę jak inni patrzą Robię to co czuję i działam zgodnie z pasją Jeśli chodzi o naukę, kończę ją licencjatem Mogą mi tłuc dalej, że wiedza daje władzę To, co wiem, mi wystarczy, ta władza nie dla wszystkich Bo przez poczucie władzy co dzień ktoś traci bliskich Nie ma miejsca dla fikcji w mojej wizji siebie Wolę nigdy nie wypłynąć niż zniszczyć spojrzenie Nic nie jest jednoznaczne tym bardziej sukces Życie jak stare baśnie kryje w sobie naukę Ludzie sadzą pogardę czekając na szacunek Ale jak siejesz trawę, nie licz, że wyrosną róże Uwierz we mnie obiecuję nie zawiodę I choćbym miał stać na głowie będę przy tobie Inni mówią to samo daj mi ostatnią szansę Bo jestem dzieckiem rapu od zawsze na zawsze Uwierz we mnie obiecuję nie zawiodę I choćbym miał stać na głowie będę przy tobie Inni mówią to samo daj mi ostatnią szansę Bo jestem dzieckiem rapu od zawsze na zawsze Nie udaję, że jestem luźny na zwrotkach Mam zbyt kiepski bajer, by się kurwić, by osiągać Jak typy taki talent? Co są luźni na zwrotkach A sztywni pod płaszczem jak fiuty na pornosach Nie mam fałszywych manier i łamię sztuczny plastik Bo nigdy nie pisałem bracie w akcie desperacji Tym co dzień oddycham każdy wers jest ważny Rap to czysta, subiektywna chęć wyznania prawdy Nie zbieram panien jak punktów na stacji Bo szukam równowagi, a nie w mózgu anarchii A czasem mam odpały wgryźć się w karki tych suk Jak nie wyżyty wampir zerwać majtki i chuj Choć na co dzień potrzebuję bliskości i prawdy Mimo tamtych fantazji ciągle jestem normalny Bo w każdym normalnym drzemią demony w jaźni I są anioły i są diabły jak bez kłamstwa nie ma prawdy (Joł) Świat nas uczy abstrakcji Bo wszystko namacalne rodzi się w wyobraźni Wiem, że czasem chciałbyś więcej niż ktoś ci przeznaczył Każdy z nas chociaż raz szukał miłości w przyjaźni Bo to takie piękne być rozumianym w pełni Wiem, że masz marzenie, które też chciałbyś spełnić Całym sercem wierzę w ciebie Choć popełniamy błędy, to zasługujemy, żeby dostać, to czego chcemy Uwierz we mnie obiecuję nie zawiodę I choćbym miał stać na głowie będę przy tobie Inni mówią to samo daj mi ostatnią szansę Bo jestem dzieckiem rapu od zawsze na zawsze Uwierz we mnie obiecuję nie zawiodę I choćbym miał stać na głowie będę przy tobie Inni mówią to samo daj mi ostatnią szansę Bo jestem dzieckiem rapu od zawsze na zawsze Na zawsze! (Joł) Właśnie tak (joł), 2011 (aha) Rozpalić tu, Vixen (ej)
Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out