Featured In

Lyrics

Dzień moim urodzin, złamie mi wyobraźnię. No, bo, jak można sobie wyobrazi dzień, kiedy nie jest raźniej. A wręcz przeciwnie. Jakoś słabo. Jakoś pospolicie w ten dzień będzie dziwnie. Szafki są opróżnione. Poranki pechowe i krótkie. Nie dam o to, nie tęsknię, nie pamiętam, i pytam, po co? Ale przedziwnie znam ten stan. Jestem rozmieniony na błoto. Chcę wstać, przeżyć, i znowu iść. Byle gdzie, z byle, kim. Nie dać się! Nie! nie dać się stoczyć z demonem, co płynie rynsztokiem. Chcę wstać, przeżyć, i znowu iść. Byle gdzie, z byle, kim. Nie dać się! Nie! nie dać się stoczyć z demonem, co płynie rynsztokiem. Jestem w celofan owinięty niby bukiet i tak leżę myląc dzień z nocą. Jaki będzie tego skutek? Jestem w drodze w dół. Jestem na dnie. Ludzie mówią o mnie: zwyczajny głupek. Zabrakło papierosów, więc znalazłem powód. Wychodzę, zastanawiam się, czy tęsknię, i pytam, po co? ale przedziwnie znam ten stan. Jestem rozmieniony na błoto. Chcę wstać, przeżyć, i znowu iść. Byle gdzie, z byle, kim. Nie dać się! Nie! nie dać się stoczyć z demonem, co płynie rynsztokiem. Chcę wstać, przeżyć, i znowu iść. Byle gdzie, z byle, kim. Nie dać się! Nie! nie dać się stoczyć z demonem, co płynie rynsztokiem. Byłaś tatuażem, który wzmacniał moje ramię. Wiatrem, co chłodem dmuchał przepędzając w otchłanie. A teraz przeciwnie. Jakoś słabo. Jakoś pospolicie w ten dzień będzie dziwnie. Kiedy odeszłaś mój świat jest bardzo krótki. Mało powodów, więcej strachu, dużo wódki ale przedziwnie znam ten stan. Jestem rozmieniony na błoto.
Writer(s): Piotr Jerzy Klatt, Bartosz Wawrzyniak Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out