Lyrics

Zapierdalam, bo nigdy nie najem się nadzieją Gdy kolejny poniedziałek staje się niedzielą Pętla się zaciska coraz mocniej na nadgarstkach Jest później niż się wydaje, wypisujcie miasta Zapierdalam, bo nigdy nie najem się nadzieją Gdy kolejny poniedziałek staje się niedzielą Pętla się zaciska coraz mocniej na nadgarstkach Jest później niż się wydaje, wypisujcie miasta Piszę na szybko kochanie list pożegnalny Piszę go na kolanie - kolanie kochanki Ten pociąg ruszył i go nie dogonię, damnit A tak lubiłem relacje Kołobrzeg-Przemyśl Nie cofnę tej straty braci, gdy latam za papą Tu patyk, tam patyk, ale to praca na aport Zaspałem by zdobyć zawód jak programista I tylko siedzę na maku jak Afganistan Sam, bo za późno by nawyki zmienić Nie chodzę po ludziach, trzymam się przysłowia Jak mianownik, dopełniacz, celownik, biernik Narzędnik, miejscownik i wołacz, czuję że Za długo na tych osiedlach, a mogłem dłużej zostać I choć to nie był Amsterdam, to stały kurwy w oknach Ten świat codziennie dyma, za późno przy tym na bunt By podnieść pięści w odwecie, zajebać fisting światu Późno dorastamy, czas leci między palcami Raczej małe zmiany, jak ściągi na rękach w dziary X dwa na piersi to wszystko jest później dwa razy My idziemy pierwsi ty z tyłu módl się za nami Zapierdalam, bo nigdy nie najem się nadzieją Gdy kolejny poniedziałek staje się niedzielą Pętla się zaciska coraz mocniej na nadgarstkach Jest później niż się wydaje, wypisujcie miasta Zapierdalam, bo nigdy nie najem się nadzieją Gdy kolejny poniedziałek staje się niedzielą Pętla się zaciska coraz mocniej na nadgarstkach Jest później niż się wydaje, wypisujcie miasta Chciałeś to zapomnieć, a przypomniał Facebook ci już Że dziś kolejna rocznica Twoich pięciu minut Zegar robi trzy, dwa, jeden, zero Zegar robi tik tak jak ferrero W nowym roku zmienisz się, wóda do wyjebania Jest 24 stycznia ciągle nie rzuciłeś chlania Każdy dzień mi przypomina o jebanym YOLO Dziś od ręki nagrałbym Ci tamtą zwrotę Zioło Kiedyś chciałeś Betę, dziś kupujesz szóstkę Coupe No ale z takim przebiegiem, co niestety w kurwę smutne Kiedyś chciałbyś dzieci, teraz to w żadnym wypadku Na szali Twoja kariera kontra ich szansa na dziadków C-co jest Astek? Całe życie płonie w czasie A jak rzutem to na taśmę Ja nie zdążę? Co nie da się? Nominuje Ciebie, ziomek, do zapierdalanka Bo to już ostatni dzwonek Hector Salamanca Zapierdalam, bo nigdy nie najem się nadzieją Gdy kolejny poniedziałek staje się niedzielą Pętla się zaciska coraz mocniej na nadgarstkach Jest później niż się wydaje, wypisujcie miasta Zapierdalam, bo nigdy nie najem się nadzieją Gdy kolejny poniedziałek staje się niedzielą Pętla się zaciska coraz mocniej na nadgarstkach Jest później niż się wydaje, wypisujcie miasta ŁDZ, GDX, dwa-zero, dwa-zero Dwa Sławy, pokolenie X Dwa (X Dwa, X Dwa, X Dwa)
Writer(s): Jaroslaw Andrzej Steciuk, Artur Glinski, Radoslaw Sredzinski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out