Lyrics

Dla mnie, moment przełomowy był wtedy Kiedy zrozumiałam, że nie muszę być miłą dziewczyną Pojąłem w końcu, że się nie muszę na wszystko zgadzać Trzeba być asertywnym, wyznaczać granice Praktykować to na co dzień Możemy być dla siebie niemili Możemy zaczynać już od progu Zająć miejsce Charybdy i Scylli Mamy prawo do wrogów Indoktrynowani różowym i puchatym Możemy zostać czarni i hardzi Sperma do mleka, ślina do herbaty I biegnij do matki się poskarżyć Schowam ci inwalidzki wózek Ty moje narkotyki sprzedasz Puszczę ci złośliwie taniec na rurze Ty mi typa co poleca na depresję pobiegać Ja wydziedziczę twoich szczyli Ty wyśmiejesz co dla mnie ważne Możеmy być dla siebie niemili Możеmy się zdziwić rewanżem Zaraz się zacznie I utopimy się nawzajem w bagnie Tak zgnoi nas z zewnątrz to co straszne Mieszczańskie, zabójczo poprawne Możemy się skłócić i podzielić Tak bez ruchów żadnych Załatwią nas, ordynarnie zadowoleni Obraźliwie standardowi, ofensywnie normalni Udusisz mi trujące grzyby Ja wysikam obelgi w śniegu Sposób to wielce godny i właściwy Nie można przecież chować w sobie gniewu Spalisz moje arcydzieło, ja twoje przepiszę z błędami Ponieważ jest to pewien przełom I w tym punkcie się ze sobą zgadzamy Zamkniesz się bez potrzeby w łazience Ja złośliwie zboczę z kursu Zrozumieliśmy to nareszcie Po tylu latach naciskania hamulców W które nas wyposażyli Ci co uczyli, a nie mieli racji Możemy być dla siebie niemili I możemy polec w eskalacji Zaraz się zacznie I utopimy się nawzajem w bagnie Tak zgnoi nas z zewnątrz To co mieszczańskie, to co poprawne Śmieją się z nas włodarze starej firmy Gdy ustalamy nowe zasady Lecz chcąc walczyć przeciw silnym Walczymy wciąż przeciw słabym
Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out