Lyrics

Z fałszem tyle wspólnego, co obserwator z PiSem Każdy wers nabity, jakby trenował z Episem Tak, że zamykasz e-pizdę, i tak dla jasności Każdy spada i wchodzi na nowo po winorośli Jak Sobel to trzy piosenki, żonglerka, pięć kul do kręgli Cztery, pięć but na alei, kiedyś nie znałem nowości Znając wasze trendy, to bym pisał o nagości Autobus na Plac Wolności, bity kradłem z kawiarenki Nim sami przyznacie, że wy tak samo spadacie Prędzej mój menago zrobi całą furę w macie Kręcisz jak korkociąg, to się ciągnij jak rurociąg Nawet nie wiesz jak ja czekam żebyś przytulił mnie bracie To nie wina, że wina nie piję w dużej ilości To nie kpina, że każdy się wspina po winorośli I wspomina taniec pingwina na wysokości To nie wina tylko puste butelki po zawartości Nie chcę GIFA tylko słowo "kocham" w wiadomości Jesteś miła, usiądź przy mnie i życie degustuj Bo dla ciebie w moje życie wprowadziłem nowy ustrój Byś mnie tylko przytuliła, nim wyschnie winorośl Każda część mojego ciała nie kochała aż tak kogoś Byś była jedyna na zawsze jak narodowość Bo żyjemy po to, by sami napisać sobie finał Dopóki będę spadał, to się będę wspinał W życiu to zazwyczaj rady dawali dorośli Dziś z nimi to w większości osobiście już nie gadam Wspinam się na górę, jak dziecko po winorośli Wiedząc, że za chwilę będę znowu na dół spadał Czasem bez powodu, czasem z prawdziwej miłości By za chwilę upaść i pokłócić się o banał Wspinam się na górę, jak dziecko po winorośli Wiedząc, że za chwilę będę znowu na dół spadał Z Dedisem przez Polskę wiozę mój zniszczony łeb Byłem gotów pociąć łapy, by na klipie była krew Wtedy poznaje Z.B.U.K.A i płynie rakieta z Dudkiem W oczach od kilku godzin miałem odpalone długie Na dachu samochodu leży Dedis i brechtamy Zawiózł mnie na koniec wiejskiej pod starego Alibaby Jest Szczecin, paprykarz, słoneczko i klimat kozak Jedziemy nowym Audi nagrać stare przy silosach Nie wiem ile do setki, ale wgniatało w fotel Wypadamy z drogi, przez przejście lecimy bokiem Wprost na tory tramwajowe i to kurwa z rozmachem Telefon wypada oknem, czapera szyberdachem Najmniejszy pośrodku, Dawid wali łepetyną Gdybyśmy w coś przyjebali, wyleciałbym przednią szybą W Katowicach właściciel nam puka do pokoi Danielek mówi, że go chyba zaraz rozpierdoli Oj ty bój się diabełek, na winorośli wiś Kto wie, może kiedyś na bit wróci Mat i Rix Z tego miejsca, chciałbym moich ludzi przeprosić za diss Mógłbym zamknąć pysk, wojna nie przynosi nic Ile by nie trzeba było, będę czekał na Kaczego Na człowieka, który wielkie serce ma, nie ego W St.Tropez ulewa, przemoczeni z wandalem Mimo wszystko było warto podziwiać i wypić kawę W życiu to zazwyczaj rady dawali dorośli Dziś z nimi to w większości osobiście już nie gadam Wspinam się na górę, jak dziecko po winorośli Wiedząc, że za chwilę będę znowu na dół spadał Czasem bez powodu, czasem z prawdziwej miłości By za chwilę upaść i pokłócić się o banał Wspinam się na górę, jak dziecko po winorośli Wiedząc, że za chwilę będę znowu na dół spadał W życiu to zazwyczaj rady dawali dorośli Dziś z nimi to w większości osobiście już nie gadam Wspinam się na górę, jak dziecko po winorośli Wiedząc, że za chwilę będę znowu na dół spadał Czasem bez powodu, czasem z prawdziwej miłości By za chwilę upaść i pokłócić się o banał Wspinam się na górę, jak dziecko po winorośli Wiedząc, że za chwilę będę znowu na dół spadał
Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out