Lyrics

Już chowają piaskownice i łopatki w zimny wór Już nie błyszczą twoje lice, ani żaden z nieba cud Rozwiązują mi warkocze, wyczesują resztki ran A ja co dzień już o świcie czekam na ostatni bal Jak wrześniowe pomarańcze i zimowy w oczach piach Tak zaistnieć mogły nasze dwa spojrzenia pośród fal Jak wrześniowe pomarańcze i zimowy w oczach piach Tak zaistnieć mogły nasze dwa spojrzenia pośród fal Aha, wybacz mi ciszę, aha, czasem jest milczeć łatwiej Wspominam piaskownicę patrząc na Morze Martwe Ciało pełne pragnień i tylko ciebie pragnie W połowie pocałunku ostatnie słowo spadnie Chwytam się obcych ramion, myślę o twoich oczach Gdy wszystkie gwiazdy kłamią, jak mogę wierzyć w obraz? Serce jak wazon, który przypadkiem strącony został Mam się nie złościć o to? Mam jeszcze chwilę zostać? W Roshentalu kawa i jej czerwone usta Na filiżance szminka, znów ta krakowska pustka Balkon i papierosy, w łóżku obce kochanki Zaparowane szyby, pełne tej wódy szklanki Się pogubiłem mocno, nostalgia mnie zżera Chcę jeszcze jedną szanse, możesz przyjechać teraz? Jak wrześniowe pomarańcze i zimowy w oczach piach Tak zaistnieć mogły nasze dwa spojrzenia pośród fal Jak wrześniowe pomarańcze i zimowy w oczach piach Tak zaistnieć mogły nasze dwa spojrzenia pośród fal Jak ciepło, gdy zapada zmrok i usta płoną w tańcu Jak ciemno, gdy odejdzie wzrok i piach tonie w afgańcu Jak wrześniowe pomarańcze i zimowy w oczach piach Tak zaistnieć mogły nasze dwa spojrzenia Jak wrześniowe pomarańcze i zimowy w oczach piach Tak zaistnieć mogły nasze dwa spojrzenia Raz, dwa, trzy, szukam! Jak wrześniowe pomarańcze i zimowy w oczach piach Tak zaistnieć mogły nasze dwa spojrzenia pośród fal Jak wrześniowe pomarańcze i zimowy w oczach piach Tak zaistnieć mogły nasze dwa spojrzenia pośród fal
Writer(s): Jakub Konopka, Julia Grazyna Mikula Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out