Lyrics

W nocnych klubach nie widać łez, dlatego nikt tam nie płakał Wiele razy zabili mnie, nigdy już nie chcę tam wracać Mówią mi, że powtarzam się, a to się nazywa trauma Pijcie dalej kłamliwy ściek w tych żałosnych kuluarach Mówią mi skarbie ja zabije za ciebie, a to ja się chciałam przez niego zabić Mieliśmy razem liczyć gwiazdki na niebie, a zamiast nich liczyłam tylko siniaki Ślady na ciele maskowały mi na zmianę tylko kolorowe światła i dragi A na żałosnych forach znowu przeczytam szmato potrzebujesz terapii Jestem zła i będę, aż skonam Bardziej zdzira ze mnie niż żona A dziewczynki z branży mogą się schować Jak będę miała kaprys Zapnę każdą na smycz Kłócą się o mój rozmiar rzęs A sami mniej mają w spodniach Błyszczący chłopcy co biją się Proszą pokornie o kontakt Odmawiam grzecznie zaczyna się I już wiem, że będzie wojna Siedzę i patrzę jak plują się Popijając sobie orgazm W sumie to mi bardzo przykro, ej Wszystko przyszło mi tak szybko wiesz Mówili, że jestem dziwką Teraz wywiad za wywiadem Nagle chcą mnie słuchać, co? Przestał obojętny być mój los Nagle nie liczy się już ciało tylko głos W mieście już się nie śmieją zgarniam tylko props Mimo to sama wciąż Jestem zła i będę, aż skonam Bardziej zdzira ze mnie niż żona A dziewczynki z branży mogą się schować Jak będę miała kaprys Zapnę każdą na smycz Jestem zła i będę, aż skonam Bardziej zdzira ze mnie niż żona A dziewczynki z branży mogą się schować Jak będę miała kaprys Zapnę każdą na smycz
Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out