Lyrics

Tylko mnie nie kochaj, proszę Umrę za moje miasto, bo za dużo o nim wiem (wiem) Czym chata bogata, kiedy przyjdzie nowy dzień (dzień) Jak żyletki i nożyczki, śródmiejskie uliczki Zna moje sukcesy i wszystkie moje potyczki Czasem miłość nie jest ciepła, jak słoneczny marzec (marzec) Wybacz, ale ja już mam przy kim się zestarzeć (mam) Tylko mnie nie kochaj, bo gwiazdy są na niebie (nie) I sam już nie wiem kiedy przestaliśmy na nie patrzeć (patrzeć) Śmiej się, nie szlochaj, ale tylko mnie nie kochaj Cień chodzi za mną tak ciemny jak czarnoziem Pytasz o czarną godzinę, ale nie jestem na czasie Obyś widok z okna miał piękny jak Podlasie Czasem nasza miłość sprawia ból jak kimura Dawaj zajaramy blanta, to lokalna sygnatura Tylko mnie nie kochaj, bo ja mam o kogo dbać Odpowiadając hejterom potrafię położyć gładź Jeden mi napisał, że ja cofam rap w rozwoju Inny, że koczuję z mamą i bratem w jednym pokoju Bez mebli z mahoniu jadę na Rodziewiczówny I pozdrawiam fana walczącego z rakiem żuchwy Nienawidzę pleśni, chociaż znam takie warunki Oto lokalny klasyk jak naleśnik z Grabówki Tylko mnie nie kochaj, bo to dla mnie zaskoczenie Mówią na mnie Intruz, a wchodzę jak do siebie Umrę za moje miasto, bo za dużo o nim wiem (wiem) Czym chata bogata, kiedy przyjdzie nowy dzień (dzień) Jak żyletki i nożyczki, śródmiejskie uliczki Zna moje sukcesy i wszystkie moje potyczki Czasem miłość nie jest ciepła, jak słoneczny marzec (marzec) Wybacz, ale ja już mam przy kim się zestarzeć (mam) Tylko mnie nie kochaj, bo gwiazdy są na niebie (nie) I sam już nie wiem kiedy przestaliśmy na nie patrzeć (patrzeć) Rap nie na weekend, lepiej zamknij mordę Gilbert Kolejny głuchy dyrygent, rap detergent na nasz rynek Kiedyś nienawiści pełen i dziennik pełen jedynek Człowiek chciałby zrobić wdech, a już niekoniecznie wydech Interesuje się powoli dużym ekranem Bo widzę komediodramat w życiu tak jak Woody Allen Tylko mnie nie kochaj, w niemalowane odpukać Nie mam powodu by wierzyć, mam powody by nie ufać Nie daję się fobii, chociaż przepaliłem stres Chyba mam 40 stopni, nie 36 i 6 I mogą powiedzieć o mnie, że perfidny cham Jeśli chodzi o pedałów, wiadomo, u mnie bez zmian Świat to nie kłopot, nie kończy się tam gdzie Sopot Dla was to coś złego, że ktoś chce mieć większy komfort Pisze, "Wracaj na budowę, ziomek to nie twoja liga" Debil pewnie nawet nie zbudowałby karmnika Żona pewnie rąbie ci drewienko do kominka Pewnie, że dwuznaczne ma znaczenie ta rozkminka O alkoholizmie kiedyś rozmawiałem z fanem A sam chwilę wcześniej całe piwo w siebie wlałem Nie to, że się zmieniam, chyba za późno dorastam Każdy zna tu moje pióro, ptaka nie wyrzuci z gniazda Ktoś dorzuca do pieca, chyba podziwia Hitlera Tylko mnie nie kochaj, jedyna prośba penera Umrę za moje miasto, bo za dużo o nim wiem (wiem) Czym chata bogata, kiedy przyjdzie nowy dzień (dzień) Jak żyletki i nożyczki, śródmiejskie uliczki Zna moje sukcesy i wszystkie moje potyczki Czasem miłość nie jest ciepła, jak słoneczny marzec (marzec) Wybacz, ale ja już mam przy kim się zestarzeć (mam) Tylko mnie nie kochaj, bo gwiazdy są na niebie (nie) I sam już nie wiem kiedy przestaliśmy na nie patrzeć (patrzeć)
Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out