Lyrics

Co to życie pogadamy jak się sami z nim zmierzycie Przekaz taki ciężki, że połamie Ci miednicę Możesz przejąć pałeczkę, ale od swojego kumpla Kiedy na ulicę wjeżdza Lokalny Chłopaczek 2 Tutaj czyste podwórka to jest święto jak Barbórka Taraban i komórka żebym podesłał tracklistę Skurwysyny, siadam piszę na dzień cztery kawaliny Na chorzowskim rewirze nagrywam w cztery godziny Phono mówi świrze w bitami nie wyrobimy Nic mnie nie zatrzyma kiedy idę przez doliny Trochę tęsknię za tym domem, gdzie musiałem pukać kodem Żeby mama się nie bała, że drzwi wylecą z futryny W tym domu zamieszkało całe zimno Antarktydy I ogromny potencjał, chociaż małe gabaryty To lokalny chłopaczek, a nie kurwa Hello Kitty Wódę walą, nie Aperol dzieci młodsze niż Young Igi Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka I nie pytaj czemu wybór taki, a nie taki Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka Czasem powątpiewa chłopaczek spod znaku wagi Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka Nie jak frajer z Krakowa co nagrywał mnie z przyczajki Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka Sąsiad to odpala, bo to rap najlepszej marki Stoję na mięsnym w słuchawkach, przewijam raperków Pani sama sobie zważy, ja chcę dwadzieścia plasterków Patrzę leży głowa państwa, udane zakupy Pani jeszcze mi ukroi tego paszteciku Dudy Takie właśnie ma smaki, chłopak spod znaku wagi Ktoś bierze cztery półki, ktoś wynosi czteropaki Podbijam do półki, a przez regał ktoś się gapi To ochroniarz myśli, że chce mu wypierdolić mu Michałki Strażnik warzywniaka, widać że amator Jakbym chciał to bym wyniósł z tego sklepu cały karton Mocno zapina rzepy, ja poprawiam kurtałkę Typ do dzisiaj nie nauczył się sznurować na kokardkę Młody się przeciska, mordę krzywi lafirynda Lepiej kurwa nie podnoś głosu na czyjegoś synka Przy kasie pielgrzymka, obok samoobsługa I kolejka po warzywa, bo jedna się popsuła Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka I nie pytaj czemu wybór taki, a nie taki Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka Czasem powątpiewa chłopaczek spod znaku wagi Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka Nie jak frajer z Krakowa co nagrywał mnie z przyczajki Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka Sąsiad to odpala, bo to rap najlepszej marki I każdy przeżywa i każdy pod nosem burczy Już wiem dlaczego rośnie liczba prób samobójczych O tym jak zakupy wpływają na proces twórczy Ludzie się uśmiechają, lecz każdy uśmiech jest sztuczny Raz się rośnie, raz się kurczy, raz ma w nosie raz się uczy Raz się stawia, raz się burzy, raz się spala, raz się kruszy Raz za mały, raz za duży, proste jak jebanie Będzie słychać pierdolnięcie jak w północnym Libanie Czasem powątpiewa e e e ty się nie waż Jak mnie nie ma to znaczy, że gdzieś robię rekonesans Dla mnie lokalny symbol jak baba na byku Uważajcie na ten krążek, bo skończycie na odwyku Położę tu linijki, które pozostaną wieczne Nie takie co znikają jak jebany pierd na wietrze Ukrywam do niepoznaki małe ataki paniki Bo zaraz będą pytali co zmieniło się na lepsze Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka I nie pytaj czemu wybór taki, a nie taki Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka Czasem powątpiewa chłopaczek spod znaku wagi Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka Nie jak frajer z Krakowa co nagrywał mnie z przyczajki Oto lokalny dwójka się wpierdala na podwórka Sąsiad to odpala, bo to rap najlepszej marki
Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out