Lyrics

Zbudowałem sobie bańkę, nie wychodzę z niej Cztery ściany, morze gówna, tak daleko brzeg Tańczy walca moja pustka, cisza studzi krew Sąsiad węszy, będzie węszył zawsze, bo to pies Test okien Zabijam światło kocem Meble mówią do mnie Wpadam w paranoje Znikam w połączeniach Z rozbitym telefonem Połączenia nerwowe Same odrzucone Nie wiedziałem, że można przedawkować emocje Teraz wiem i więcej tego gówna już nie dotknę Wszystko przejdzie ale powiedz bejbe jakim kosztem Ile żeby wszystkie dni zamienić w noce? Leżę sam na wznak Mieszam wino i grzech Zimny wiatr jak stal przekuwa każdy wdech Dlaczego nie mamy serc? Tak przerażeni hien Musimy żywić je A piją wino i grzech Codziennie wino i grzech Zbudowałem sobie bańkę, nie wychodzę z niej Safe space, wokół wszystko wali się na łeb Martwy sprint, ta zabawa nie uznaje przerw Skok na bombę, cały basen w potłuczonym szkle Krzyk z okien Dłużej tak nie mogę Syreny pod blokiem Wzywam pogotowie Zaciśniętą pięścią Bije się po głowie Nie wiem czy istnieje bóg Ale niedługo się dowiem Nie wiedziałem ile może unieść jeden człowiek Gdybym wiedział, nie zdychałbym teraz na podłodze Potrzebuję tylko czasu nim się całkiem skończę Panie doktorze, pan da cokolwiek Leże sam na wznak Mieszam wódę i krew Gdzieś u piekła bram Lucyfer wita mnie Labirynt w czarnej mgle Wszystko jak sen się gnie I zdycham sam na wznak Wokół wóda i krew Wszędzie wóda i krew
Writer(s): Jakub Parzyński, Kamil Jagiełło, łukasz Konopnicki, Radosław Baranowski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out